Różal wysuwa oskarżenia w kierunku Świerzyńskiego. „Wstyd i rzygać się chce na pazerność, obłudę i hipokryzję”

Wokół lidera zespołu Bayer Full robi się coraz większe zamieszanie. A wszystko dzięki sporej sumie pieniędzy, którą miał dostać od rządu a także niezbyt pozytywnych komentarzy na temat kolegów z branży muzycznej. Tym razem głos w sprawie gwiazdy disco polo postanowił zabrać Różal.

Z dnia na dzień Świerzyński pogrąża się coraz bardziej. Pierwsze słowa krytyki padły, kiedy ogłoszono, że otrzyma on ponad pół miliona dotacji. Może gdyby nie zaangażował się w dyskusje to krytyczne głosy niedługo by umilkły. Jednak muzyk postanowił stawić czoła krytykom. W ramach swojej obrony zaatakował Kult, twierdząc, że nikt ich nie zna i nikt nie chce kupować ich płyt, co z kolei sprawiło, że ludzie zaczęli kupować płytę Kultu na potęgę. Teraz wychodzi kolejna afera związana z muzykiem.  Historią porzuconego przez muzyka chorego konia postanowił podzielić się Różal. Udostępnił on na Facebooku zdjęcie z koniem i napisał.

Piękne zdjęcie, nieskromnie przyznam, a autorem jest Krzysztof i jego ekipa. Ten przystojniejszy, czarny, starszy pan z grzywką to Sułtan. Tu wygląda mega dobrze dzięki Marcie Kwiatkowskiej, hrabinie mojej kochanej. Historia Sułtana jest bardzo smutna. Jeździł z 3 innymi końmi w zaprzęgu, który prezentował się jak nie z tego świata. Cztery piękne fryzy w czarnej karocy. Jeden raz zobaczyłem go i oniemiałem. Po kilku latach Marta zobaczyła Sułtana w stanie przypominającym gówno, wystawionego na sprzedaż, a jak nikt nie kupi – pod nóż.

Jak się okazuje z dalszej relacji, koń niegdyś należał do Świerzyńskiego, ale gdy zachorował został odsprzedany do dorożki.

Gdy był zdrowy i piękne zarabiał w ch*j floty dla ówczesnego właściciela, którym był jeden taki, co śpiewa disco polo i płacze teraz, jakie to on ma wydatki i że chorzy potrzebują jego muzyki. Na tamtą porę, gdy koń, który zarobił dla niego krocie, zachorował, to nawet złotówki na jego leczenie nie przeznaczył, tylko odsprzedał go dalej, do dorożki w Warszawie. Tam został zajechany jak ch*ja d*pa i gdy już w ogóle nie nadawał się do niczego, został oddany w stanie krytycznym handlarzowi.

Jak dalej opisuje Różal, kupił on konia, a kiedy doprowadził go do porządku, zaproponował oddanie konia jego pierwszemu właścicielowi za darmo. Ten jednak nie był zainteresowany dalszą opieka i leczeniem zwierzęcia.

Teraz znów pojawia się niby piosenkarz. Marta dzwoni do niego i opowiada całą historię i pyta, że skoro tyle lat go miał, a on zarobił tyle floty, to może chce go od nas. Wiadomo, że za darmo, byle by o niego dbał i leczył. (…) Marta w telefonie usłyszała, że “dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi” napisał typ, który dzięki Sułtiemu zarobił multum pieniędzy, który na kolanach [pędzi] do swojej świątyni, który żebra o dotacje, bo będzie śpiewał obcym chorym, ale nie stać go było na pomoc zwierzęciu, które oddało mu swoje zdrowie.

Różalski kończy swój wpis słowami.

Wstyd i rzygać się chce na pazerność, obłudę i hipokryzję. Życzę jak najgorzej w każdej dziedzinie tobie. Wszystkim, którzy pomogli w uratowaniu Sułtana, przesyłam wirtualne piony, całusy i ukłony. Sułti dzięki Wam i Marcie ma się dobrze, a nawet lepiej i oby jak najdłużej.

Zdjęcie: facebook

Czym żyje Polska i Świat dowiesz się z najnowszej

Oglądaj BiznesInfo.tv

Inspirujące historie poznasz w i