Andrzej Kosmana, wieloletni przyjaciel i menadżer Krzysztofa Krawczyka, odniósł się do wypowiedzi Mariana Lichtmana, który narzekał, że żona artysty nie poinformowała go o śmierci Krawczyka, z którym przed laty występował w zespole Trubadurzy.
5 kwietnia media obiegła informacja o śmierci Krzysztofa Krawczyka. Zaraz potem głos w mediach zabrał Marian Lichtman, który był kompozytorem i perkusistą w zespole Trubadurzy. W rozmowie z “Pomponikiem” żalił się na zachowanie żony Krawczyka, Ewy.
Z Ewą mamy relacje dyplomatyczne. One są takie oziębione. Jednak nie kłócę się z nią. Nie byłem przez nią poinformowany o śmierci Krzysztofa. Jest mi bardzo przykro z tego powodu. Nie wiem, dlaczego tak się zachowała, ale miała prawo. Ostatnio było dużo stresów, bo nie wiedziała, czy jej mąż przeżyje. Nie chodzi o to, że wybaczam, ale rozumiem to – powiedział Lichtman.
Do tych słów postanowił odnieść się Andrzej Kosmala, wieloletni menadżer Krawczyka.
Nie chcę zakłócać ciszy pogrzebowej, ale Marian Lichtman dobrze wie, dlaczego żona na pogrzebie mu powiedziała: “zjeżdżaj, robisz wszystko, by zarobić na śmierci mego męża”. Od kilku miesięcy z naciskiem na ostatnie dni wydzwania po redakcjach z ofertą wywiadów. Na pogrzebie rozpychał się, by kamera i aparaty fotograficzne jego ujmowały. W ten sposób leczy swoje kompleksy. Jest w zmowie z tzw. freelancerem Sylwią Gałecką, która roznosi po gazetach zmyślone rewelacje o Krzysztofie Krawczyku, jego żonie i synu. Nie lansujcie się poprzez deptanie grobu Wielkiego Artysty!- czytamy na facebookowym profilu Kosmali.
